Mam nadzieję, że przyznasz mi rację, iż interdyscyplinarność jest podstawą rozwoju. Na wszelkich płaszczyznach. Okazuje się, że wbrew odczuciom osoby doznającej „olśnienia”, wynalazki i przełomowe idee nie powstają nagle. W dodatku z przysłowiowej pustki. Najczęściej są dopasowaniem wcześniejszych wzorów i puzzli krążących chaotycznie w strumieniu świadomości osoby mającej dokonać odkrycia. Elementy istnieją – zostały obejrzane, przeczytane, wysłuchane, jednak pozostając w częściach są jeszcze zupełnie bezwartościowe. Moment dokonania odkrycia, to chwila, gdy w umyśle powstaje z nich spójny obraz. Można to określić jako rodzaj pozytywnego i twórczego naśladownictwa. Chcę, żebyś mnie dobrze zrozumiał – nie formy kradzieży, a raczej nadbudowania kolejnego piętra na osiągnięciach poprzedników.
„Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?! Dlaczego nie zrobił tego nikt przede mną? To przecież takie oczywiste!”. Doskonale wyjaśnił te wątpliwości pojawiające się tuż po dokonaniu odkrycia Oliver Sacks [1]. Użył metafory niezdobytego wcześniej szczytu góry. Przyszły odkrywca wchodzi po jej zboczach nieco na oślep, szukając najlepszej drogi. Sprawdza różne warianty, zawraca trafiając na niebezpieczny głaz. Brnie i brnie we mgle ku szczytowi. Ufa swojej dotychczasowej wiedzy, doświadczeniom, a także intuicji. Ma przed sobą prawdziwy labirynt, a nie wie nawet jak odległy od niego jest szczyt. Jednak sytuacja zmienia się, gdy uda mu się do niego dotrzeć. Po dokonaniu odkrycia – stoi na szczycie góry, skąd ma doskonałą możliwość obserwacji dróg prowadzących w to miejsce. Dostrzega „autostradę”, która od zawsze tutaj prowadziła, pozostając jednak nieodkrytą. Kolejne osoby wprowadza na szczyt (zapoznaje ze swoim odkryciem) korzystając właśnie z tej autostrady. Dlatego to wszystko wydaje się nagle oczywiste. Wyjaśniając swoje odkrycie innym, jego autor nie opisuje swojej długiej i zawiłej drogi rozumowania. Zamiast tego mówi: „Zobacz, znalazłem autostradę! Poprowadzę Cię nią”.
Mając to na uwadze, jestem przekonany, że nie istnieje „wiedza niepotrzebna”. Nawiązując do edukacji, często pojawia się pytanie: „Po co mam się tego uczyć? To mi się nigdy nie przyda, a w dodatku mam dostęp do nowoczesnych technologii, sprawdzę i dowiem się w ułamku sekundy”. Osobiście także uważam, że samo przyswajanie natłoku danych, czy informacji nie ma większego sensu. Jednak w takim myśleniu kryje się drobna pułapka – każdy z nas potrzebuje pewnego „zestawu startowego”. Choćby po to, by wiedzieć czego szukać. Również po to, żeby móc go z pasją rozwijać. Takiego zestawu, który wykreuje w Tobie ciekawość. Pozwoli na stawianie coraz bardziej złożonych pytań i czerpanie radości z poszukiwania na nie odpowiedzi. Przecież, żeby dostrzec coś nowego, dokonać przełomu… Ale chwilę, zauważ, że nie musi to być przełom dla całej ludzkości. Dziecko może przecież połączyć dobrze znane innym fakty, stanowiące jednak w jego świadomości i rozumieniu świata krok milowy. Doznając przy tym nie mniejszego olśnienia i poczucia euforii niż sam Sir Isaac Newton. Uważam, że to właśnie jest idea samodoskonalenia, a może nawet całej edukacji. Podobno nasze wspomnienia są tworzone właśnie przez emocje, a przeżywanie momentu „olśnienia” dostarcza przecież wspaniałych odczuć, które zapadają w pamięć. Dziecko ma szansę, by poczuć słynne „fire in her / his belly” [4] i chcieć je odczuwać jak najczęściej. Edukacja stanie się jego prywatną wartością i radością, a nie zewnętrznym nakazem. No tak… Łatwo jest pisać o pięknych ideach, ale ich realizacja jest zdecydowanie trudniejsza. Problem polega na tym, że żeby doświadczyć takiego stanu, trzeba połączyć krążące w świadomości puzzle. A nikt nie wie, które z nich będą do tego potrzebne, jakie będą do siebie pasowały. Gdzie powinieneś ich szukać, w jakie wyposażyć ucznia? Z jak odległych zakamarków różnych dziedzin nauki je pozyskiwać? Skoro nie jesteś w stanie tego ustalić, musisz założyć, że mogą być wszędzie. Wszędzie tam, gdzie poprowadzi ciekawość dziecka, Twoje doświadczenie, a nawet często krytykowany program nauczania. Przecież nie może być ani dobry, ani zły, skoro nie istnieje możliwość zweryfikowania jego wartości. Kto wie, czy ktoś z dzisiejszych uczniów nie odnajdzie w przyszłości swojej drogi na szczyt góry dzięki temu, że kiedyś nauczył się na pamięć budowy pantofelka. Obecnie nie jest w stanie świadomie przypomnieć sobie ani jednej nazwy, ale w jego umyśle nadal krąży stworzony w ten sposób i poddawany późniejszym obróbkom puzzel. Puzzel szukający układanki, do której będzie pasował – którą uzupełni, pomagając ominąć ostatni głaz na drodze do własnego odkrycia. Do momentu, gdy to ludzie (jeszcze nie zastąpi nas w tym sztuczna inteligencja dysponująca wszystkimi, a nie losowymi zestawami puzzli) dobrze się przy tym bawiąc, rozwijając siebie, a może nawet naszą cywilizację będą dokonywali odkryć – jesteśmy zdani na rachunek prawdopodobieństwa. Możemy jedynie szacować, ponieważ nie wiemy co jest wartościowe, a co nie. Czy sukcesem i radością w rozumieniu dziecka będzie dobry zawód przyszłości, pieniądze, czas wolny, rodzina, przyjaciele, zapobieganie efektowi cieplarnianemu, a może przełomowe odkrycia naukowe. Musisz zaakceptować, że błądzimy we mgle. Ale to dobrze, ponieważ z czystym sumieniem możesz przestawić swoje priorytety z „metod i nauczanych treści” (nieweryfikowalne, czyli… dobre) na relacje i przeżywaną wspólnie z uczniami radość z łączenia puzzli w zupełnie nowe układanki.
Zacząłem od interdyscyplinarności i na niej chciałbym również zakończyć ten artykuł. Moje stanowisko ma potężnego sojusznika w czwartym prawie marketingu, które prezentują Al Ries i Jack Trout [2, 3]. Brzmi ono mniej więcej tak: Marketing nie jest walką na wyroby, a walką na percepcje. Zakłada ono, że w marketingu nic nie jest obiektywnie dobre, a tym samym obiektywnie złe. Istnieją jedynie określone percepcje w świadomości klientów. Rzeczywistość każdego klienta jest na wskroś subiektywna.
Podobnie jest w edukacji. Wartość Twoich zajęć, metod, przekazywanych treści jest percepcją w świadomości ucznia. Subiektywnej świadomości z unikalnym i niepowtarzalnym zbiorem puzzli.
Rozważ proszę jeszcze raz swój system edukacyjnych wartości. Nowatorskie metody niebawem przestaną być nowatorskie, nasza wiedza aktualizuje się w każdej sekundzie, a czy relacje, ciekawość, gromadzenie różnorodnych puzzli, wspólne zadawanie pytań i poszukiwanie odpowiedzi mają w Twoim systemie odpowiednio wysoką rangę?
A może zechcesz też zapoznać się z moją książką “Sukces wychowania. Jak budować dobre relacje w grupie”? Zapraszam tutaj 🙂
- O. Sacks: Rzeka świadomości. Zysk i S-ka, Poznań, 2018
- Ries A., Trout J.: 22 niezmienne prawa marketingu. Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne. Warszawa 2000.
- Tesławski M.: Praktyka brandingu. Słowa i myśli, Lublin, 2014
- Post EDU-klaster: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=684938005326211&id=184513032035380 (dostęp 7.10.2019 r.)
Podziel się swoją opinią