fbpx
Chcesz wiedzieć więcej, łatwiej i szybciej? Zapisz się do mojego newslettera!


Zapisz Zapisz

Koniec z mitem, że uczniowie trójkowi są lepsi od piątkowych!

Uczniowie „trójkowi” radzą sobie w życiu lepiej niż „piątkowi”. Na ilu forach internetowych czytałeś już podobne dyskusje? Ile książek poruszających tę tematykę wypożyczyłeś? Ile przeczytałeś opinii o tym, że zupełnie nie warto się uczyć, ponieważ choćby Bill Gates rzucił studia i odniósł sukces? 

Pozwólmy opaść zbędnym emocjom i zastanówmy się, co stoi za tak zaciekłym sporem. Na początek wyjaśnijmy precedens Pana Gates’a. Nawet popularny,  gorzki żart, że „Gates w przeciwieństwie do Ciebie rzucił Harvard, a nie Wyższą Szkołę Rozdającą Dyplomy” nie wyjaśnia do końca sedna problemu. Zdrowy rozsądek podpowiada Ci już pewnie rozwiązanie: Młody Bill znalazł się po prostu na etapie swojego życia, gdzie musiał podjąć ryzykowną decyzję. Wierzył, że projekt, nad którym pracuje wraz z Paulem Allenem ma ogromny potencjał. Wiedział również, że to jedyny moment. Jeśli się spóźnią, konkurencja przejmie nowy rynek. Drugiej próby nigdy nie będzie. By móc nadal rozwijać Microsoft musiał zrezygnować z czasochłonnych studiów. Bill Gates dążył do czegoś, co jego zdaniem stało ponad formalnym wykształceniem. Tylko dlatego „rzucił” Harvard. Jak wielu przede mną, użyłem jego przykładu – przykładu światowego sukcesu. Ale nie zapominaj, że na każdego zwycięzcę przypada co najmniej jeden pokonany. Wielu podobnych do niego wizjonerów, rezygnując ze studiów, podjęło najgorszą decyzję w swoim życiu. Rozwijana idea upadła, a brak wykształcenia zamknął wiele życiowych drzwi. Oczywiście, można próbować jeszcze raz i jeszcze raz i kolejny… Ale w takim przypadku można równie dobrze zacząć te poszukiwania po studiach. 

Wróćmy jednak do opowieści o fatalnym systemie edukacji i zbędnym uczeniu się. Postawmy sprawę jasno: lepsze wykształcenie zawsze pomaga. Zawsze. Uczeń piątkowy zawsze będzie lepszy od trójkowego. Dlaczego obserwacje i przykłady „z życia” nie potwierdzają mojego stwierdzenia? 

Sam proces uczenia się i pielęgnowania rozwoju młodych ludzi jest z natury pozytywny. Nie może być inaczej. Od zawsze, żeby przetrwać, albo lepiej sobie radzić, musieliśmy uczyć się nowych rzeczy. Rozwijać się. Byliśmy za to premiowani wysokokalorycznym mięsem mamuta, większymi plonami, skuteczniejszymi lekami, albo zautomatyzowaniem procesu prania ubrań. Od zawsze żyliśmy w warunkach weryfikujących nasze zachowanie: wzmacniających je, albo wygaszających. Zdaję sobie sprawę z negatywnego pod względem pedagogicznym wydźwięku, ale nazwijmy je po prostu systemem „nagród i kar”. 

Właśnie tu podstępnie ukryła się przyczyna nieporozumień. Szkoła jest jedynie uproszczonym modelem naśladującym rzeczywistość. Podobnie, jak w fizyce istnieje stała wartość przyspieszenia ziemskiego, w szkole również występują pewne charakterystyczne wartości i stałe. Teoretycznie tak dobrane, by jak najlepiej przygotować absolwenta do radzenia sobie w życiu i pełnienia różnych ról w społeczeństwie. Mam rację mówiąc, że uczeń „piątkowy” jest zawsze lepszy od „trójkowego”. Niestety, jedynie w określonych warunkach. Im bardziej model systemu „nagród i kar” stosowany w szkole odbiega od tego istniejącego w życiu, tym częściej zdarzy się, że uczeń, który w szkole był często nagradzany – przez życie zostanie skarcony. Absolutnie nie jest tak, że „nieuctwo” skutkuje życiowymi sukcesami i nieprawdziwe jest stwierdzenie, że „nauka nic mi nie da”. Obserwowana tendencja świadczy jedynie o tym, że osoba otrzymująca w szkole trójki, może dysponować pewnym zestawem cech, które są wysoko premiowane w życiu codziennym. Wcale nie jest mało zdolna, gorsza, czy leniwa. Po prostu nie została za te wartości doceniona przez model systemu edukacji. Ta osoba uczyła się i rozwijała najprawdopodobniej równie dobrze, jak jej „piątkowy” odpowiednik. Jednak inaczej i w obszarach, które wykraczały poza zbiór nagradzanych. 

Nie uważam jednak, że należy wskazywać palcem winnych. Z definicji każdy model jest uproszczony i pod pewnymi względami ułomny. Nie da się stworzyć systemu edukacji idealnie naśladującego rzeczywistość, z jaką spotka się absolwent po co najmniej 11 latach nauki (pisałem o tym więcej tutaj). Musisz mieć tego świadomość. Walczmy w tego typu sporach w obronie edukacji. Nic nie da narzekanie, trzeba szukać udoskonaleń. Zaczynając od małych, ponieważ w sprawach edukacji zdecydowanie lepiej sprawdza się ewolucja, niż rewolucja.

Gdzie w takim razie powinieneś zacząć szukać możliwości wprowadzania drobnych zmian prowadzących do gigantycznych rezultatów? W sobie. Nie wiń „złego systemu”. Zrób wszystko, żeby stosowany przez Ciebie system „nagród i kar” jak najlepiej odwzorowywał rzeczywistość. Szukaj wzmocnień ułatwiających odniesienie sukcesu poza murami szkoły. Rozważ słynny zarzut: „Po co mam uczyć się tych dat? Przecież do niczego w życiu mi się to nie przyda”. Owszem, jeżeli będzie to jedynie bezrefleksyjne „wkucie”. Jednak, gdy zadbasz o to, by daty ułożyły się w umyśle ucznia w pewien kontekst – będą bezcennym zasobem. Musisz najpierw dostrzec problem, o który chcesz „zapytać” wyszukiwarkę internetową. Każdy z nas potrzebuje wszechstronnej wiedzy, na podstawie której może trafnie wnioskować i rozumieć otaczający świat – budować na jej podstawie prawdziwą mądrość. To ważne, by móc łączyć najodleglejsze spostrzeżenia w całość i szukać nieoczywistych analogii, po to, by lepiej coś zrozumieć. Podobno Einstein patrząc na zwykłą karuzelę wpadł na to, że czasoprzestrzeń musi się zakrzywiać! A mógł przecież stwierdzić: „Jestem naukowcem! Co mi po placu zabaw?”. Każdego dnia zadawaj sobie pytanie o praktyczne wartości przekazywane swoim podopiecznym. Jakie wymierne – rozwojowe korzyści odniosą opanowując na „piątkę” zadany przez Ciebie materiał? W tej kwestii wszystko zależy od Ciebie. 

Moim zdaniem trzy uniwersalne wartości, których nie powinieneś pomijać niezależnie od nauczanego przedmiotu to: zdolność budowania i utrzymywania dobrych relacji z innymi (o tym piszę w swojej książce, więcej o niej tutaj), umiejętność pracy w zespole i sprawne dostrzeganie i rozwiązywanie problemów. Cała reszta jest kwestią odpowiedniej manipulacji niezliczonymi zmiennymi. Nie pozwól, by Twój „piątkowy” uczeń okazał się gorszy od „trójkowego”. Efektem edukacji nie jest „wyuczony zawód” a mądrość pozwalająca doskonale radzić sobie w życiu. Przecież zdajesz sobie sprawę z tego, że każdy uczeń jest jedyny i niepowtarzalny. Podobnie jego potrzeby.

Miłej zabawy i owocnych poszukiwań!

Z wyrazami szacunku
signature
Udostępnij
2 Odpowiedzi
  • Oliwia
    maj 6, 2020

    Szkoła to coś co mnie niszczy psychicznie.Nienawidziłam i nienawidzę tego miejsca. Obiecałam sobie, że zrobię to średnie bez matury na 2 i 3 i zaczynam kariere artystyczna w moedelingu, śpiewaniu i rysowaniu – co już przynosi ogromne rezultaty i pozwoli mi na realizowanie tego co kocham, a także ogromny zarobek. Pozdrawiam i dodam, że podpisuje się pod tym stwierdzeniem, że trójkowi uczniowie sa bardziej zaradni niż piatkowi z autopsji życiowej ;D

Skomentuj Oliwia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *